loader image

Znaki Zmysłów

ZNAKI ZMYSŁÓW
Elżbieta Łazowska

ZNAKI ZMYSŁÓW
Elżbieta Łazowska

Spotkanie

Spotkanie

Spotkanie

Epicentrum - Stonehenge posadzone
w gotyckie ceglaki
Oślepiający, mistyczny , wślizgujący się
po cynowym ażurze
Niebotyczny – Stworzyciel ,
Bóg Wszechmogący głoszący dekalog
Wokół pełzającego krakowskiego zielnika
z nasturcji, liliowców, bławatów, różowców,
brateczniaków ,czy słonecznych kromlechów.
Człowiecze bezradny, jakżeś Ty
wobec cudów tych marny
Upadły niczym anieli – czy to
spotkanie Cię odmieni ?..

Epicentrum - Stonehenge posadzone
w gotyckie ceglaki
Oślepiający, mistyczny , wślizgujący się
po cynowym ażurze
Niebotyczny – Stworzyciel ,
Bóg Wszechmogący głoszący dekalog
Wokół pełzającego krakowskiego zielnika
z nasturcji, liliowców, bławatów, różowców,
brateczniaków ,czy słonecznych kromlechów.
Człowiecze bezradny, jakżeś Ty
wobec cudów tych marny
Upadły niczym anieli – czy to
spotkanie Cię odmieni ?..

Sen o magnolii..

Sen o magnolii..

Sen o magnolii..

Rytualne drzewo oblane rumieńcem pożądania,
zasypujące zawstydzonymi płatkami – usta pocałunkami
Magmowe krople deszczu spijane
z wonnych nagich piersi
W namiętnym maciejkowym ogrodzie spowitym
czernią nocy ,łypiącą ślepiami pochodni
Urywane pulsujące oddechy , przenigdy
nie popadną w demencję
Czy jest coś bardziej lunatycznego
niż miłość?.

Rytualne drzewo oblane rumieńcem pożądania,
zasypujące zawstydzonymi płatkami – usta pocałunkami
Magmowe krople deszczu spijane
z wonnych nagich piersi
W namiętnym maciejkowym ogrodzie spowitym
czernią nocy ,łypiącą ślepiami pochodni
Urywane pulsujące oddechy , przenigdy
nie popadną w demencję
Czy jest coś bardziej lunatycznego
niż miłość?.

Panta rhei…

Panta rhei…

Panta rhei…

Od pierwszych sekund istnienia rzucamy się
starusze śmierci w objęcia
Brniemy przez sieć pajęczą bytu
Trącając to głaszcząc w majaku
mijane osobników kokony
Czy szarańcze gąsienic szpony
wgryzą się w gwiazdę przeznaczenia,
czy służyć nam będą ćmy przyssane
do ambrozji i nektaru lotosu ?...

Od pierwszych sekund istnienia rzucamy się
starusze śmierci w objęcia
Brniemy przez sieć pajęczą bytu
Trącając to głaszcząc w majaku
mijane osobników kokony
Czy szarańcze gąsienic szpony
wgryzą się w gwiazdę przeznaczenia,
czy służyć nam będą ćmy przyssane
do ambrozji i nektaru lotosu ?....

Ty..

Ty..

Ty..

Aromat feromoniczny, rozpraszający zmysły w ambrozji nektar
Oddech, rzucone ukradkiem spojrzenie na dygocącą kobiecość.
Synchroniczny hologram współbrzmienia,
inklinacja bezbrzeżna, euforia scalenia.
Faza plateau niczym wybuch Wezuwiusza,
zasypująca popiołem rozkoszy dziką namiętność.
Słodycz karmelu rozpuszczającego ciała na miliony atomów.
Nasycić się Tobą - jak szampan fontanną pęcherzy powietrza.
Sytość endorfin, subtelny dotyk - letargiem wcielenia.....

Aromat feromoniczny, rozpraszający zmysły w ambrozji nektar
Oddech, rzucone ukradkiem spojrzenie na dygocącą kobiecość.
Synchroniczny hologram współbrzmienia,
inklinacja bezbrzeżna, euforia scalenia.
Faza plateau niczym wybuch Wezuwiusza,
zasypująca popiołem rozkoszy dziką namiętność.
Słodycz karmelu rozpuszczającego ciała na miliony atomów.
Nasycić się Tobą - jak szampan fontanną pęcherzy powietrza.
Sytość endorfin, subtelny dotyk - letargiem wcielenia.....

Pięknie…

Pięknie…

Pięknie…

Bezbrzeżny szał rozgorzałych wilgotnych warg smaku gorejącej ekstazy.
Uda, stopy, dłonie płonące żarem pochodni „ Nerona”.
Aksamitny opuszek uszka ..., krzyk namiętnej pieszczoty.
Czy dotyk - może być bezkresem przeomdlenia?

Bezbrzeżny szał rozgorzałych wilgotnych warg smaku gorejącej ekstazy.
Uda, stopy, dłonie płonące żarem pochodni „ Nerona”.
Aksamitny opuszek uszka ..., krzyk namiętnej pieszczoty.
Czy dotyk - może być bezkresem przeomdlenia?

Chwila

Chwila

Chwila

W spojrzeniu twoim zamarłam
Choć trwało tylko w zamyśleniu
Czułość majętną posiadłam
Złożyć rumieniec na ramieniu
W cielesność - rozmienić chciałam
Spod rzęs oddać się wspomnieniu
I zamajaczyć całym tym dniem
Wtem smutno przemknęło „carpe diem”

W spojrzeniu twoim zamarłam
Choć trwało tylko w zamyśleniu
Czułość majętną posiadłam
Złożyć rumieniec na ramieniu
W cielesność - rozmienić chciałam
Spod rzęs oddać się wspomnieniu
I zamajaczyć całym tym dniem
Wtem smutno przemknęło „carpe diem”

Bez....

Bez....

Bez....

Najtrudniej jest : czekać
Błagać o zrozumienie, czekać i patrzyć w banalną przyszłość
A ona ? – klątwą przeznaczenia
Na oślep po labiryntach piramidy Dżessera
Dotrzeć do beznadziei wspomnienia
O tym co minęło bezpowrotnie, zapodziane pochopnie
Bez sensu, bez celu, - poddać się ? ; bez unicestwienia.......

Najtrudniej jest : czekać
Błagać o zrozumienie, czekać i patrzyć w banalną przyszłość
A ona ? – klątwą przeznaczenia
Na oślep po labiryntach piramidy Dżessera
Dotrzeć do beznadziei wspomnienia
O tym co minęło bezpowrotnie, zapodziane pochopnie
Bez sensu, bez celu, - poddać się ? ; bez unicestwienia.......

Tęsknota…

Tęsknota…

Tęsknota…

Halny prostuje kości zbłoconych traw
Obnażone, głodne piszczele drzew
wysysają pulsujące soki
Wici drzew zioną miodowym puchem
Topniejąca plucha rozmywa ślady
kryształowych zawilców
Betonowy chodnik łapczywie chłepcze kałuże.
Piszczące pisanki, czekoladowy zając
odurzony wonią sernika – nie przeszywają dreszczem.
Pewnie bujasz w chmur hamaku zawieszona
w palmowym gaju ?
Ile wiosen będzie tu bez Ciebie!!!

Halny prostuje kości zbłoconych traw
Obnażone, głodne piszczele drzew
wysysają pulsujące soki
Wici drzew zioną miodowym puchem
Topniejąca plucha rozmywa ślady
kryształowych zawilców
Betonowy chodnik łapczywie chłepcze kałuże.
Piszczące pisanki, czekoladowy zając
odurzony wonią sernika – nie przeszywają dreszczem.
Pewnie bujasz w chmur hamaku zawieszona
w palmowym gaju ?
Ile wiosen będzie tu bez Ciebie!!!

Nostalgia…

Nostalgia…

Nostalgia…

Liście sypią rzęsistym deszczem
Mikromatyczny pajączek balansuje desperacko
Wrzosiaste szczeciniaki prężą się niebotycznie
Brzemienne dynie wabią obsesyjną barwą ciepła
Kaskady światła roztrzaskują się o korony drzew
Pleśniawobrunatny szkielet liścia porzucony, wydeptany

Czy lekki wiatru podmuch to przemijanie? ; …

Liście sypią rzęsistym deszczem
Mikromatyczny pajączek balansuje desperacko
Wrzosiaste szczeciniaki prężą się niebotycznie
Brzemienne dynie wabią obsesyjną barwą ciepła
Kaskady światła roztrzaskują się o korony drzew
Pleśniawobrunatny szkielet liścia porzucony, wydeptany

Czy lekki wiatru podmuch to przemijanie? ; …

Pierwszy śnieg…

Pierwszy śnieg…

Pierwszy śnieg…

Bieluchnomigotliwe koronki ,
zasłoniły wszelkie niedoskonałości
Opatuliły struktur krawędzie,
naciągnęły igliwie powłóczyście
Błysk trzech niespełnionych zapałek
Achromatyczna czerń i topniejąca biel
Rozdrapana piana stanu skupienia wody
U powały kryształowe sople; - jakże
mogą przeszyć...

Bieluchnomigotliwe koronki ,
zasłoniły wszelkie niedoskonałości
Opatuliły struktur krawędzie,
naciągnęły igliwie powłóczyście
Błysk trzech niespełnionych zapałek
Achromatyczna czerń i topniejąca biel
Rozdrapana piana stanu skupienia wody
U powały kryształowe sople; - jakże
mogą przeszyć...

Nicość

Nicość

Nicość

Ułamki egzystencji, euforia,
rozpacz, strach, tęsknota, żal
Sublimować w czasoprzestrzeni
Ciągle z losem w pogoni
Co wyśni nowy dzień
Miłość Erosa czy śmierć Tanatosa ?....,

Ułamki egzystencji, euforia,
rozpacz, strach, tęsknota, żal
Sublimować w czasoprzestrzeni
Ciągle z losem w pogoni
Co wyśni nowy dzień
Miłość Erosa czy śmierć Tanatosa ?....,

Wszystko prócz

Wszystko prócz

Wszystko prócz

Czy jest coś czego kobieta pragnie najbardziej ?
Schować się w nim jak w miąższu pestka,
lecz nie jak w butelki dnie pustka
Zespolić w jego ogarniającej bliskości
Chłonąć opary tropikalnej wilgotności
I tak otulona przez majestat czasu przejść
Czy jest coś czego nie możesz mi dać?
WSZYSTKO – PRÓCZ SIEBIE.....

Czy jest coś czego kobieta pragnie najbardziej ?
Schować się w nim jak w miąższu pestka,
lecz nie jak w butelki dnie pustka
Zespolić w jego ogarniającej bliskości
Chłonąć opary tropikalnej wilgotności
I tak otulona przez majestat czasu przejść
Czy jest coś czego nie możesz mi dać?
WSZYSTKO – PRÓCZ SIEBIE.....

Polityka..

Polityka..

Polityka..

Ciało mnie wchłania
Lecz rozum odpycha
Cóż za okrutna polityka!..

Ciało mnie wchłania
Lecz rozum odpycha
Cóż za okrutna polityka!..

oczy...

oczy...

oczy...

Oczy mgłą zroszone, spowite
Czy boleść, czy rozkosz zawodzi?
Na zakrętach życia, cierniem obrodzi
Wsłuchaj się w ciszę
To o Tobie piszę
Dotykiem pióra kartkę pieszczę
Czy wyznania mogą być gorętsze jeszcze.....

Oczy mgłą zroszone, spowite
Czy boleść, czy rozkosz zawodzi?
Na zakrętach życia, cierniem obrodzi
Wsłuchaj się w ciszę
To o Tobie piszę
Dotykiem pióra kartkę pieszczę
Czy wyznania mogą być gorętsze jeszcze.....

Do Listo-Pada

Do Listo-Pada

Do Listo-Pada

Rozpacza dach deszczem skąpany
Błyszczą diamenty rosy na nagich konarach,
Słońce przecedza dzień pochmurny,
Szalony wicher depcze po brudnych obłokach,
Zamarłe, zziębnięte łodygi
Odmierzają czas do granic przemijalności
Listopad pada w nostalgii
Za utraconą chwilą w próżni migającą
Pragnie rozwiązać zagadkę nieśmiertelności
W chryzantem woni niknącą..........

Rozpacza dach deszczem skąpany
Błyszczą diamenty rosy na nagich konarach,
Słońce przecedza dzień pochmurny,
Szalony wicher depcze po brudnych obłokach,
Zamarłe, zziębnięte łodygi
Odmierzają czas do granic przemijalności
Listopad pada w nostalgii
Za utraconą chwilą w próżni migającą
Pragnie rozwiązać zagadkę nieśmiertelności
W chryzantem woni niknącą..........

Powiedz jej ...

Powiedz jej ...

Powiedz jej ...

Powiedz jej czasem coś miłego, nie żałuj słowa dobrego
Ona wybuchnie jak „NOWA” z nieboskłonu rozświetlonego
W skrzydła Feniksa odziana czystym płomieniem
Stań się jej życia światełkiem; szału zgiełkiem..........

Powiedz jej czasem coś miłego, nie żałuj słowa dobrego
Ona wybuchnie jak „NOWA” z nieboskłonu rozświetlonego
W skrzydła Feniksa odziana czystym płomieniem
Stań się jej życia światełkiem; szału zgiełkiem..........

echo

echo

echo

Grzbiecie fali budzącej się
Mkniesz w bezkres szafiru bezmiaru
Ujmując Afrodycie czaru
Szczytujesz , wściekasz się,
Gonisz niebosiężne idee
Uparcie suniesz w pojedynkę
Słysząc tylko wnętrza muzykę
Gubisz, rozdrabniasz swe cele
Zostawisz tylko złotą łunę ,
Zapienionego , iskrzącego piasku
I w muszli echo szmeru, odcień twego blasku......

Grzbiecie fali budzącej się
Mkniesz w bezkres szafiru bezmiaru
Ujmując Afrodycie czaru
Szczytujesz , wściekasz się,
Gonisz niebosiężne idee
Uparcie suniesz w pojedynkę
Słysząc tylko wnętrza muzykę
Gubisz, rozdrabniasz swe cele
Zostawisz tylko złotą łunę ,
Zapienionego , iskrzącego piasku
I w muszli echo szmeru, odcień twego blasku......

Noc

Noc

Noc

Noc osobliwego pejzażu
Mleczne zjawy tiulem osnute
W jesiennym skrapla kalendarzu
Woń próchna, zapach mglistolistny
Latarnie świetliście obute
Wskrzeszą nagi cień przyuliczny
Zatopiony w życia witrażu
Dobrze grać na tą samą nutę
Pochłonąć nastrój metaboliczny.........

Noc osobliwego pejzażu
Mleczne zjawy tiulem osnute
W jesiennym skrapla kalendarzu
Woń próchna, zapach mglistolistny
Latarnie świetliście obute
Wskrzeszą nagi cień przyuliczny
Zatopiony w życia witrażu
Dobrze grać na tą samą nutę
Pochłonąć nastrój metaboliczny.........

Znaki zmysłów

Znaki zmysłów

Znaki zmysłów

Symbole, znaki, hieroglify
Notyfikacja organoleptyczna
Sformułowanie prawdziwości
Empiria iluzyjności
Obłęd nieskończoności
Teza - "Tylko w sobie sam każdy nosi swój skarb i tam źródło znajduje natchnienia. "

31 stycznia 2017

Symbole, znaki, hieroglify
Notyfikacja organoleptyczna
Sformułowanie prawdziwości
Empiria iluzyjności
Obłęd nieskończoności
Teza - "Tylko w sobie sam każdy nosi swój skarb i tam źródło znajduje natchnienia. "

31 stycznia 2017

previous arrow
next arrow
Scroll to Top